ilekroć ktoś ci powtarza
abyś nabrał dystansu do siebie – uważaj
bo można odbiec od swojego ciała tak daleko
że pewnego dnia zapomnisz
rysów własnej twarzy
charakteru pisma palców na wietrze
przestaniesz słyszeć delikatne załamania w głosie
gdy mówisz o wzruszeniach zdarzeń drobnych
jak odwołana premiera smutku
czy przeżegnany deszczem szalik
nie odróżnisz więcej u siebie
krzyku złości od krzyku za złością
dreszczy zimna od dreszczy strachu przed zimnem
łzy niosącej sól od łzy co dźwiga wodę
jak parasol
a co istotniejsze ponad wszystko
gdy będziesz za daleko
możesz nie zdążyć w porę ucałować
rany po kamieniu
rzuconego przez kogoś żartobliwie
i dostrzeżesz ją dopiero
gdy zakażenie wda ci się głęboko i owinie
wężem ciasno wokół serca