tak jak ty nigdy nie poznałeś
koloru swoich oczu tak naucz i ją
nigdy ich nie rozpoznawać na własnym ciele
gdy zawinięta w bolesny całun prześcieradeł
szepczę twoje imię w bielmie nocy
tak jak ty nigdy nie poczułeś
zwiewności trawy pod stopami
promieni słońca o poranku
na swojej twarzy
tak naucz i ją
nie czuć tak bardzo
braku waszej wspólnej trawy
braku waszego wspólnego słońca
tak jak ty nigdy nie dotknąłeś
drobną jasną rączką
matczynych łez
tak naucz i ją
nie szukać nimi twoich rąk
kruchych ust wygiętych w uśmiech
aksamitnych miękkich
tak naucz i ją
nie szukać tego uśmiechu
tak jak ty co nigdy się nie narodziłeś
(tak naucz i ją)
nie liczyć już uderzeń twojego malutkiego serca
w jej własnym rozdartym bezdomnym
(proszę)